Policjanci z Tarnowa kontynuują dobrą passę. Po zlikwidowaniu uprawy konopi indyjskich w centrum miasta, taki sam los spotkał plantacje w gminie Szerzyny, gdzie zabezpieczono 45 krzewów. A wszystko przez ... rodzinną kłótnię.
Policjanci z komisariatu w Tuchowie przyjęli zgłoszenie od mieszkanki gminy Szerzyny, która prosiła o pomoc w rozdzieleniu szarpiących się ze sobą dorosłych synów. Twierdziła, że podczas rodzinnej sprzeczki wywołanej niechęcią jednego z nich do wyprowadzania psa, górę wzięły emocje i bracia skoczyli sobie do gardeł. A, że obserwująca szarpaninę matka nie mogła nic zrobić, zadzwoniła po pomoc.
Kiedy patrol dotarł na miejsce, emocje już opadły i nie było kogo rozdzielać. Jednak uwagę policjantów przykuło podejrzane zachowanie 23-letniego syna zgłaszającej, który podczas zbliżania się radiowozu do domu, nerwowo biegał tam i z powrotem od zabudowań, na łąkę. Policjanci byli pewni, że mężczyzna stara się coś ukryć i mieli rację, bo kiedy sprawdzili rosnące tam krzaki, wyciągnęli kilkanaście krzewów konopi indyjskich. Jeszcze więcej zakazanych przez prawo roślin znaleźli podczas dokładnego przeszukania domu, pomieszczeń gospodarczych i przyległego do nieruchomości terenu. Łącznie zabezpieczyli 45 doniczek z konopiami indyjskimi. Widząc co się dzieje, krewcy bracia wzięli się za obronę swojej własności i rzucili się na policjantów z pięściami i kopniakami, obrażając ich przy tym wulgaryzmami. Posunęli się nawet do szczucia psem, masywnym owczarkiem niemieckim, którego spuścili z uwięzi. Zachęcone przez właścicieli zwierzę, w przypływie agresji rzuciło się na policjanta, wyskoczyło mu na plecy, nie wyrządzając mu na szczęście poważnej krzywdy.
Interwencja u plantatorów konopi zakończyła się ostatecznie zatrzymaniem i zarzutami. Za uprawę konopi indyjskich, czynną napaść, znieważenie policjantów i wpływanie przemocą na ich czynności, krewkim braciom grozi nawet do 8 lat więzienia.
Napisz komentarz
Komentarze